27 września 2014

Zabójcze taxi

" Rzucił monetę na jezdnię, a ona utonęła w asfalcie i znikła, zamiast zabrzęczeć, jak można by się spodziewać. Przez chwilę nic się nie działo. Następnie, dokładnie w miejscu, gdzie upadła moneta, asfalt pociemniał. Wytopił się w regularny prostokąt, mniej więcej rozmiarów miejsca parkingowego, który bulgotał jakąś ciemnoczerwoną, przypominającą krew cieczą. Chwilę później z tej mazi wyłonił się samochód.  I przed nimi ukazało się nie żółte, lecz w kolorze szarego dymu taxi. Wyglądała, jakby była utkana z dymu, jakby można było przejść nią na przestrzał. Na drzwiczkach widniały jakieś litery - coś, co wyglądało jak CRATA GRIXAJ - ale moja dysleksja utrudniała odcyfrowanie napisu. " - cytat z książki ( PJ & Bogowie Olimpijscy - Morze Potworów )

- Woow! Jak ty to zrobiłeś? - spytała zaskoczona
- To nic takiego w porównaniu z  tym co ciebie czeka. - uśmiechnął się. - Wskakuj, przed nami długa droga. Chcesz? - podał jej puszkę
- Nie dzięki. Nie lubię puszek.- zaśmiała się
- No co ty. To jest dla mnie. Nigdy nie dałbym ci takich delicji. A ty naciesz się tą drożdżówką.
- Dzięki. Ale...
- ... dlaczego jem puszki? - dokończył za nią. - Jestem satyrem. Mam też kopyta i rogi. - mówiąc to zdjął sztuczne stopy i ściągnął czapkę.
- Jak już to różki! - zaśmiała się, w odpowiedzi na co on znów ją ubrał.
- Nie śmiej się. Kiedyś będą większe... Hmmm, nudno tu co? Jak chcesz to mogę zagrać ci coś na piszczałkach.
- Nie!!! - zawołały trzy kobiety siedziące na przednim siedzeniu, których wcześniej nie zauważyła.
- Kompletnie nie umie grać. - powiedziała ta z lewej. - Witamy w Gracjar Taxi. Przewozimy głupich herosów i zdarzy się, że potwory. Jestem Sekutnica, po mojej prawej Nawałnica. Ostatnia to Wścieklica.
- No ma się rozumieć. Ale nie przyzwaczajajcie się. Herosi to na razie ostatnia rzecz o której myślę. Ten ostatni to.. No, lepiej nie gadać o tym. - rzekła wcześniej wspomniana Wścieklica
- Siedź cicho. Też chcę z nimi pogadać. A i jaki kursk? - uśmiechnęła się powoli Nawałnica
- Obóz Herosów. - powiedział kozłonóg
- Ciekawie będzie się zapowiadać. - odpowiedziała Nawałnica
- Och! Zamknijcie się, do jasnej. Prowadzić nie mogę! No i nie mogę oka znaleźć!  - zdenerwowała się Wścieklica.
- Oka? - zdziwiła się Alex
- Długo by gadać - powiedziały wszystkie odwracając głowy.
- OOyhhh - wykrzyknęła czarnowłosa gdy trzy kobiety odwróciły się i ujrzała, ze nie miały gałek ocznych. Wszystkie miały niebieską cerę. Jedna miała rude włosy spięte w kok z przyczepionym białym kwiatem, druga też ruda, z fryzurą Frankestin'a, trzecia brązowe, spięte w niską kitkę.
- Nie będę cię zanudzać - rzekła wścieklica
- Żadna z nich nic nie widzi dlatego je potrzebują. - stwierdził Grover
- Zgadza się kochanienki. - przytaknęła Nawałnica
- O znalazłam! - zaskrzeczała z radością Sekutnica
- Czerwone!!! - ryknęła Alex
- TRZYMAĆ SIĘ! - wrzasnęła Wścieklica
- Hamulec!!! - odkrzyknęła środkowa
- Ufff.... - odetchnął Grover
- Niedobrze mi. - powiedziała dziewczyna
- Wytrzymaj! Nowe siedzenia kupiłyśmy tydzień temu. - odrzekła Wścieklica mówiąc lekko z trudem, bo najwidoczniej dopadło ją to samo co Alex.
Po dłuższej chwili szalonej jazdy taksówką odezwał się satyr:
- Pamiętasz pewnie ze szkoły mitologię... Tak? - zagadnął
- Jasne, że tak. Uczyliśmy się tego. - odpowiedziała
- Oni ciągle żyją. Posejdon, Zeus i Hades są główną trójką. Jest też 11 pozostałych.
- Tak jak np. Hefajstos, Apollo. Poczekaj... Co powiedziałeś? ONI żyją?! - rzuciła oszołomiona
- Zaczyna się - zaśmiała się ta przy kierownicy
- Ci trzej zawarli pakt -  nie mogą mieć dzieci z ludźmi.
- A co z resztą?
- Pozostali tak, bo nie są tak potężne jak u głównej trójki.
- Poczekaj... Ale jak ma się to do mnie?
- Jesteś pół bogiem, pół człowiekiem. Jednak ma to dobre i złe strony. Ścigają cie potwory, ale za to ratujesz świat. - wyjaśnił Grover
- Ooo... - po dłuższej ciszy odezwała się - Wierzę ci. Ale jak byłby to ktoś, kogo kompletnie nie znam uciekłabym podczas jazdy tą taksówka albo i wcześniej. Zrozum, że nie wiem co myśleć. Już nic nie ogarniam. Nikogo nie znam oprócz ciebie. Mam nadzieję, że nie okażesz się kompletnym durniem. Nie zrozum mnie źle. Ale muszę parę rzeczy przemyśleć. Chciałabym żebyś pomógł mi to wszystko zrozumieć. Fajny z ciebie kumpel. Ale nikomu oprócz ciebie nie ufam.
Zaczęła powoli układać sobie wszystko w głowie gdy zawyła starucha z okiem:
- Już jesteśmy. Należy się 12-ście drachm.
- Wysiadajcie. - oznajmiły z satysfakcją po podaniu pieniędzy przez heroskę
- Do zobaczenia - krzyknęła biorąc deskę
- Niedługo znów się spotkamy. - zasyczała po prawej
- Będzie o wiele ciekawiej - zarechotały dwie przy kierownicy

Po chwili wysiedli z wozu i poszli przed siebie. Zauważyła rozchodzący się po wszystkich stronach las. Dalej nic nie rozumiem. Ja herosem? Ciekawe jak to możliwe. A ten obóz? Niby gdzie...? Pewnie to tylko marny żart. A za chwilę będziemy bawić się w harcerzy. Świetnie!

- Dużo jest takich jak ty. Jak czegoś nie rozumiesz wystarczy pójść do Chejrona. Obecnie jest mistrzem szachów.
- A kto to taki? - zagadnęła
- Centaur. Pół...
- Wiem o co chodzi. Nie musisz tego tłumaczyć. - weszła mu w słowo Alex
- Albo o kogo. - uśmiechnął się
- Licząc Chejrona - zaśmiała się
- Widzisz tą sosnę? - mówiąc to zatrzymał ją. - Kiedyś to była dziewczyna. Nazywała się Thalia - Córka Zeus'a, pana niebios. Nie martw się, dalej żyje. Tworzy tarczę na terenie całego obozu. Obrania ona przed potworami. Poświęciła się, by ocalić mnie Ann i Luka. - posmutniał Grover
- Może kiedyś znów ją odzyskacie?
- Chciałbym mieć taką nadzieję...
- Hej, spójrz! O to ci chodziło? - spytała podekscytowana widząc napis: ,, Obóz Półkrwi ”. 
- Tak. Oprowadzić cię?
- Jasne, dzięki.

Strasznie tego dużo. Wielki dom, boisko do siatkówki, rzemiosła, jezioro, teatr, skałka wspinaczkowa, jadalnia, domki, ognisko, arena, zbrojownia, stajnie, plaża sztucznych ogni, strumień Zefira i pola truskawek. Powinni jakąś mapę zrobić. Z dłuższego rozmyślania wyrwała ją pewna dziewczyna:
- Ooo. Nowa dziewczyna? - stwierdziła. Była wysoka i dobrze zbudowana. Miała włosy w kolorze brązowym lub ciemnego blondu, przewiązane bandaną oraz brązowe oczy i harde spojrzenie.
- Daj spokój Clarisse - rzucił Grover
- A ona? Kogo jest córką?
- Jest nowa.
- Satyr, który nie ma pojęcia z kim ma do czynienia. Skąd się urwałeś? Hej, jestem Clarisse, córka Aresa, boga wojny. - powiedziała zwracając się do nie określonej. - A ty?
- Jestem Alex. Czekaj... boga WOJNY? Ale fajnie, na pewno jesteś dobra w walce.
- Jak chcesz to mogę z tobą poćwiczyć. Dam ci małe fory.
- Nie radzę ci... - powiedział Grover
- Ej! To ona podejmuje decyzje. nie musisz być jej jakąś niańką. To co Alex?
- Jasne, chodź. Naucz mnie paru trików, bo mam wrażenie, że jestem beznadziejna. - odparła


Nagle usłyszała jakiś głos w swojej głowie:
- Alex, to ja Grover.
- Jak się dostałeś do mojej głowy?
- Jest to połączenie empatyczne.
- No niech ci będzie. Chyba już nic dzisiaj mnie nie zdziwi. Tak jak by co to nie przypadła mi do gustu Clarisse. No wiesz bóg wojny. Ale jak bym jej odmówiła od razu to pewnie zaczęła by na mnie się wydzierać i sprawa by się o wiele pogorszyła.
- Rozumiem cię. Mam z nią słabe relacje... Dobra, to spotykamy się przy obiedzie. Zerwać połączenie?
- Nie, może kiedyś się przyda.
- Masz rację. A i nie zdziw się jak będziesz widzieć mnie w snach.
- Co? No bez przesady!
- Mogę pokazać ci w nich gdzie się znajduję jak będę w tarapatach.
- No okej. Życz mi powodzenia. - westchnęła
- Trzymam kciuki żeby cię nie zamordowała.
- Haha. Spoko. Trzymaj się.

Muszę na nią uważać. Z córką boga wojny lepiej nie zaczynać.

1 komentarz:

  1. trochę powtórka z PJ, nie zmienia to jednak faktu że mi się podoba :D

    OdpowiedzUsuń